- Autor wie kto napisał "Pana Tadeusza". A przynajmniej tak twierdzi.
Jak robię prelekcje cz. 2
Prelekcja istnieje tylko w momencie jej wygłaszania. Wszelkie przygotowania (omówione w poprzedniej części tekstu), służą tylko i wyłącznie jak najlepszemu wygłoszeniu prelekcji. Niniejsza część cyklu poświęcona jest sposobom konstruowania argumentacji. Innymi słowy spróbuję przedstawić kilka sposobów na atrakcyjne i czytelne wykorzystanie wiedzy zdobytej w trakcie pracy nad prelekcją. Argumentacja jest duszą każdej prelekcji, ponieważ każda wiedza może być przekazana na wiele różnych sposobów. Począwszy od wykładu monograficznego, poprzez prelekcję "klasyczną" i warsztaty, a skończywszy na panelu dyskusyjnym – nie wystarczy wiedza z danego tematu. Trzeba umieć jeszcze znaleźć sposób na jej atrakcyjne przekazanie.
1. Przywitanie uczestników. Przedstawienie się. Podanie tematu, adresata i formy prelekcji.
"Początek to najdelikatniejsza chwila". Prowadzący prelekcję ma zazwyczaj około 10 minut na "opanowanie sali". Jeśli nie uda się opanować początkowego chaosu, jaki towarzyszy zbieraniu się słuchaczy, prelegent może mieć problemy z dalszym ciągiem wystąpienia. Pierwsze minuty prelekcji, oprócz wprowadzenia w temat, ustalają relacje prelegent- słuchacz. Dla "warchołów" i "mentorów" (słuchaczy mogących zepsuć prelekcję) to moment próby sił. Od wprowadzenia zależy czy prelekcja przemieni się w kłótnię, dyskusję czy wykład. Groźby i przechwałki zbyt często maskują brak pewności siebie i przygotowania prowadzącego. Znacznie lepiej jest spokojnie przedstawić się, podać temat i adresata prelekcji. W pierwszych minutach prelekcji szczególnie ważne jest utrzymywanie kontaktu wzrokowego ze słuchaczami i reagowanie na ich emocje. Jeżeli słuchacze zachowują się zbyt głośno można spróbować zniżyć głos, aby zyskać uwagę widowni. Krzyk i podniesiony ton nie są dobrymi sposobami na uciszenie sali. Słuchacz "stłumiony" krzykiem prelegenta będzie czekał na okazję do konfrontacji.
Znacznie lepiej iż podniesienie głosu działa uśmiech. Każdy prelegent ma mniejszą, lub większą tremę. Najlepsi z nich potrafią przekuć ją w dowcip, dykteryjkę czy uśmiech. Więcej informacji o sposobach radzenia sobie z publicznością znajdziecie w części trzeciej cyklu.
Prelegent nie może wstydzić się swoich poglądów, powitanie i przestawienie się buduje sympatyczną atmosferę, pomagając jednocześnie w "opanowaniu sali". Podanie tematu powinno zawierać kilka słów komentarza odnośnie planowanego czasu prelekcji i jej zawartości. Głośne przeczytanie przez prelegenta opisu z informatora jest dopuszczalne i może pomóc wielu słuchaczom (zwłaszcza, jeżeli prelekcja odbywa się w zbyt wczesnych godzinach porannych). Teoretycznie każdy obecny na prelekcji powinien znać jej temat, jednak praktyka konwentowa wskazuje na to, że często bywa inaczej (nawet jeśli konwent jest 100% bez). Dzięki temu osoby zainteresowane innymi rzeczami będą mogły wyjść w ciągu pierwszych 10 minut, nie marnując niczyjego czasu. Adresat prelekcji to hipotetyczna osoba, która w największym stopniu skorzysta z informacji prelegenta..
2. Przedstawienie tezy prelekcji.
Kolejnym krokiem jest przedstawienie słuchaczom tezy prelekcji. Prelegent powinien wiedzieć, jaką treść chce przekazać na prelekcji. Prezentacja tezy pomaga w uporządkowaniu argumentacji i budowaniu logiki wywodu. Teza powinna być frapująca i zachęcać uczestników do pozostania na prelekcji. Wielu konwentowiczów zagląda na początek prelekcji, żeby zorientować się, co będzie się działo w danej sali. Warto spróbować zachęcić ich do pozostania do końca. Najlepszym sposobem na zainteresowanie słuchacza jest przedstawienie tezy w formie pytania retorycznego.
Zwroty do słuchaczy, pytania retoryczne i przykłady to narzędzia sprawnego mówcy. Siła dobrej prelekcji polega na jasnym i klarownym przedstawieniu toku rozumowania prelegenta, tak, aby słuchacz mógł przyjąć i zrozumieć jego argumenty. Przekonanie kogokolwiek do tezy prelekcji nie jest wartością nadrzędną, znacznie ważniejsza jest klarowna i zrozumiała struktura wypowiedzi. Słuchacz nie musi podzielać poglądów prelegenta, powinien je za to jednoznacznie rozumieć. Innymi słowy: prelekcja ma dla mnie przede wszystkim charakter informacyjny, a nie publicystyczny.
Oczywiście w przypadku dyskusji panelowych, celem nie jest prezentacja argumentów, ale ich wymiana. Dyskusja charakteryzuje się koniecznością krótszego i czytelniejszego przedstawiania argumentów niż w przypadku typowej prelekcji. Ważne jest prezentowanie swoich poglądów w kontekście stanowiska innych dyskutantów, oraz zwięzłość i jednoznaczność. Wiele kłótni miało swój początek w niedokładnym rozumieniu przekazu dyskutanta / prelegenta.
W dalszej części artykułu skupię się jednak na klasycznej prelekcji, w której jeden uczestnik pełni rolę nadrzędną.
3a. Argumentacja autorska
Stosunkowo dobrym modelem prelekcji jest próba rekonstrukcji toku rozumowania prelegenta. Słuchaczowi zostają przedstawione argumenty w postaci ciągu logicznego zaproponowanego przez mówcę. Kolejne elementy ciągu są dyskutowane i przyjmowane, bądź weryfikowane tylko na podstawie subiektywnego doń stosunku autora. Punktem wyjścia w konstrukcji tego rodzaju argumentacji jest osobiste zdanie autora na omawiany temat. Logika tego rodzaju wywodu ma naturę emocjonalną, jest mocno subiektywna, opiera się na charyzmie prelegenta i na zaangażowaniu publiczności. Jeżeli prelegent nie wciągnie publiczności w klimat swoich rozważań, może zaowocować to chaosem i niespójnością przekazywanych informacji. W takich wypadkach trzeba umieć przejść do chłodnej argumentacji, opartej na rzeczowości a nie na emocjach. Nie ma nic gorszego niż prelegent "spalający się" w obronie poglądów niemożliwych do przyjęcia przez publiczność. Własna fascynacja czasem nie wystarczy do zarażenia nią całej sali.
Jako argumentację autorską rozumiem również przedstawianie faktów, komentowanych przez autora. Sposób taki sprawdza się w przypadku prezentowania systemów RPG, gdy informacje z podręcznika są równie ważne, co wrażenia prelegenta. Zarówno w przypadku próby rekonstrukcji argumentacji, jak i przy prezentacji własnej wizji tematu należy zachować szacunek dla osób trzecich.
Niestety, porozumienie i więź emocjonalna pomiędzy prelegentem a publicznością jest straszliwie trudna do uchwycenia i zdefiniowania. Kruchość i nietrwałość argumentacji opartej na charyzmie autora jest największą wadą tego rodzaju prelekcji W przypadku słabej więzi, prelegent zostanie sprowadzony do roli błazna zabawiającego publiczność. W przypadku zbyt mocnej charyzmy górującej nad argumentacją, słuchacze zapamiętają autora, nie zaś jego słowa. Choć dla niektórych ludzi głównym beneficjentem prelekcji jest sam prelegent, ja wolę pozostać przy dbałości o dobro słuchacza. Jako prelegent jestem istotny wyłącznie, jeśli służy to przekazaniu pewnej wiedzy i emocji. Wbrew pozorom, w przypadku argumentacji opartej na emocjach, dobre przygotowanie do prelekcji jest równie ważne, co w wypadku prelekcji "monograficznej" i chłodnej.
3b. Argumentacja: Oparta na inspiracjach
Innym sposobem na konstrukcję toku rozumowania jest wersja "bodziec – analiza – wnioski" zastosowana w prelekcji zaplanowanej w pierwszej części cyklu. Prelegent prezentuje kolejne bodźce do przemyśleń i omawia je, a tok argumentacji zachodzi "mimochodem". Moim zdaniem to najlepszy sposób na prelekcje erpegowe, dotyczące źródeł inspiracji. Rolą prelegenta jest przygotowanie ciekawych i niespotykanych przykładów ilustrujących tezę. Przykłady są przekuwane w trakcie prelekcji na praktyczne rozwiązania sesyjne, co stanowi najlepszą ilustrację tezy. Taka forma wystąpienia przypomina nieco warsztaty, prowadzący może część analizy bodźców pozostawić słuchaczom do dyskusji.
Należy jednak wspomnieć, że smaczki literackie mają rację bytu tylko w niewielkich ilościach, inaczej przesyt zabija radość z ich odkrywania. Z tych dwóch dzieł do sesji wyciągnąłbym następujące elementy:
W przypadku argumentacji opartej na "bodźcach" nie wystarczy przygotować ciekawe i niecodzienne źródła inspiracji dla uczestników. Prowadzący powinien zaprezentować przykłady ich praktycznego wykorzystania. Co więcej – powinien umieć włączyć w tok prelekcji rozwiązania proponowane przez słuchaczy. W przypadku takiej argumentacji prelegent przypomina kumpla opowiadającego o ciekawym wydarzeniu. "Bodźce" (grafiki, obrazy, muzyka, wydarzenia historyczne) powinny stanowić pasję prelegenta. Bardzo trudno jest dzielić się pasją, jeżeli samemu się jej nie ma.
Wbrew pozorom w przypadku tego typu prelekcji nastrój jest równie ważny, co w przypadku argumentacji "subiektywnej". Prelegent chce, aby słuchaczom udzieliła się jego fascynacja danym dziełem. Bez zainteresowania publiczności, wciągnięcia jej do dyskusji i zachęcenia do aktywności, prelekcje tego typu przypominają nudny pokaz zdjęć. W momencie, gdy prelegent zauważy, że widowni nie udziela się jego pasja, powinien przejść do praktycznych przykładów. Zamiast prezentować źródła inspiracji powinien skupić się na ich skutkach.
3c. Argumentacja analityczna
Kolejny sposób konstrukcji wywodu sprawdzi się w przypadku prelekcji historycznych. Zakłada on przedstawienie i dyskusję wyjściowej sytuacji ogólnej a następnie analizę kolejnych wydarzeń prowadzących do sytuacji końcowej. Argumentacja taka sprawdza się w przypadku prelekcji popularnonaukowych i naukowych. Celem takich prelekcji nie powinno być jedynie ukazanie wydarzeń historycznych, ale również próba analizy całych procesów.
Nie wszyscy bywalcy konwentów lubią słuchać prelekcji analitycznych. Według niektórych są one zbyt suche i wyprane z emocji. Emocje i pasje prelegenta liczą się dla nich bardziej niż jego wiedza. Jeżeli prelegent widzi, że słuchacze nie są zainteresowani obiektywną wiedzą, powinien umieć "włączyć w sobie fana" i przedstawić swoje zdanie na omawiany temat. Anegdotka dotycząca malarza, zjadliwy dowcip dotyczący Kaczmarskiego – wszystko, co "ożywia" prelekcję jest wskazane. Jeden z moich wykładowców zwykł w trakcie wykładów rysować słoneczka przy szczególnie ładnych dowodach twierdzeń z mechaniki kwantowej. Pasja nie musi kłócić się z wiedzą.
Stosunek do słuchacza
Komplementy wobec publiczności, płaszczenie się i wywyższanie to zabiegi mające na celu ukrycie braków w pewności siebie mówcy. Sformułowania w rodzaju "niegodny prelegent", "nie znam się na prowadzeniu, jestem skromnym redaktorem Poltera" brzmią raczej żałośnie. Niestety wśród słuchaczy prelekcji zdarzają się "warchołowie", szukający potwierdzenia własnej wartości kosztem prelegenta. Z zasady im bardziej napuszony i zadufany w sobie prelegent, tym takich osób więcej. Jednak powyższe zwroty, ujawniające nieśmiałość i brak pewności siebie prelegenta, są dla nich wodą na młyn. Identyfikacja tych osobników powinna nastąpić jak najszybciej. W trzeciej części artykułu spróbuję podać moje patenty na radzenie sobie z "komandosami", których działania mogą doprowadzić do zepsucia prelekcji i odebrania zabawy innym.
Jako mówca lubię ustawicznie atakować i podważać swoje własne stanowisko. Lubię szukać wątpliwości i luk we własnym rozumowaniu, "na żywo" szukać "dziury w całym". Innymi słowy – w trakcie moich prelekcji staram się być swoim największym krytykiem. Służy to lepszemu zrozumieniu tezy i stanowi dowód uczciwości wobec słuchaczy. Zatajenie znanego mi argumentu, ukrycie moich wątpliwości uważam za nieetyczne. Moja prywatna etyka prelekcyjna uznaje "przemilczenie" za jeden z większych problemów, ponieważ nadrzędną wartością dla mnie pozostaje rzetelność i klarowność przekazywanej informacji. Oczywiście każdy prelegent podchodzi do problemu inaczej. Niektórzy wolą zataić argument, oszczędzając sobie niepotrzebnej dyskusji i stawiając na piedestale spójność i wewnętrzną logikę prelekcji.
4. Podsumowanie
Rolą prelegenta jest podsumować argumenty i kontrargumenty dotyczące omawianego zagadnienia. Należy wskazać wady i zalety omawianej tezy, zbierając wiedzę przekazaną w prelekcji w postaci – powiedzmy – 5 minutowej rekapitulacji.
5. Podanie bibliografii, źródeł informacji, cytatów.
Dobrym, choć stosunkowo rzadkim zwyczajem, jest podawanie bibliografii. W przypadku prelekcji historycznych czy popularnonaukowych, bibliografia pomaga uzupełnić wiedzę zainteresowanym i pokazuje, w pewien sposób, tok rozumowania prelegenta. Nie jest niczym wstydliwym przedstawienie źródeł swoich poglądów i stwierdzeń, najlepiej wraz z komentarzem. Kilka słów o źródle informacji można zawrzeć również we wstępie – wskazane jest to w przypadku prelekcji historycznych poruszających popularne tematy (m. in. inkwizycja, broń, sztuka oblężnicza, tortury). Najlepiej jest wyświetlić slajd zawierający wszystkie źródła i skomentować najważniejsze. Bibliografia pozwala słuchaczom rozwijać pomysły prelegenta i wiele mówi o jego rzetelności. Szczerze mówiąc nie lubię prelekcji historycznych bez bibliografii. Z zasady mam wtedy nieodparte wrażenie, że jedynym źródłem wiedzy prelegenta był kanał Discovery.
Zadziwiająco często mam rację.
6. Zakończenie i dyskusja.
Ważny, choć stosunkowo często pomijany element prelekcji. Dyskusja służy wyjaśnieniu niejasności i doprecyzowaniu stanowisk. Prelegent musi być otwarty na dyskusję, umieć ją kontrolować i prowadzić w określonym kierunku. Pytania publiczności to świetna informacja zwrotna, najlepiej określająca jakość prelekcji:
- Brak kłopotliwych pytań – prelekcja nieudana, brak zainteresowania publicznością. Być może onieśmieliłem słuchaczy, zniechęcając ich do zadawania pytań.
- Kilka kłopotliwych pytań (2,3) – dobra prelekcja, dobrzy słuchacze. Znaleźli luki w moim wywodzie wnosząc swój wkład do dyskursu.
- Kilkanaście kłopotliwych pytań (od 10 w górę) – prelekcja nieudana. Nie rozpoznałem pieniaczy i/lub nie przygotowałem dobrego toku rozumowania.
Nie jest niczym złym przyznanie się do niewiedzy, lub uznanie cudzego stanowiska za lepsze. Prelegent powinien umieć podać źródła pochodzenia materiałów wykorzystanych w trakcie prelekcji. Spisanie źródeł w konspekcie prelekcji chroni przed kłopotliwymi pytaniami dotyczącymi autorstwa danych dzieł. Zestresowany prelegent łatwo może "palnąć babola" i (przykładowo) przypisać autorstwo Pana Tadeusza Adamowi Mickiewiczowi*. Dopóki wątpliwości dotyczą subiektywnego rozumienia przekazu prelegenta wszystko jest w porządku. Gorzej, gdy słuchacze wskazują na jego ewidentne błędy merytoryczne.
Po dyskusji zawsze dziękuję moim słuchaczom za prelekcję. Grupa ludzi potrafiących wysłuchać prelegenta, zgłaszając następnie rzeczowe uwagi na nie zasługuje. Poświęcili oni część swojego czasu na wysłuchanie mnie i moich poglądów. Nie musieli przychodzić na prelekcję, granie w planszówki to znacznie mniej wymagające rozwiązanie. Teraz jest moment, aby im podziękować.
Drugą kwestią jest zakończenie. Na ogół organizatorzy koordynują przejścia pomiędzy kolejnymi prelekcjami w tym samym bloku programowym, informując o upływającym czasie. Przedłużanie wystąpienia poza ramy zawarte w informatorze jest nieuprzejme wobec następnego prelegenta. On też mógł czytać część pierwszą tego artykułu i chce właśnie podłączyć swojego laptopa oraz przewietrzyć salę.
Dziękuję za uwagę i zapraszam do komentowania. Wasze uwagi będą pomocne w pracy nad następnymi częściami tekstu.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę