» Artykuły » Felietony » Pyrkonie, spróbuj

Pyrkonie, spróbuj

Pyrkonie, spróbuj
Na początku krótka teza pierwsza: fajnie byłoby mieć w Polsce w pełni profesjonalny, przypominający zachodnie imprezy targowe, konwent dla miłośników gier i fantastyki. Dalszy ciąg tekstu rozwija powyższe stwierdzenie, a raczej marzenie. Może jest ono nierealne, może nie mamy odpowiedniego rynku. Temat nie może jednak nie pojawić się przy okazji takiego sukcesu, jaki osiągnął w tym roku poznański Pyrkon.


Dlaczego Pyrkon

Bo ma trzy zalety: jest stacjonarny, udowodnił, że ponad trzy tysiące gości w roku 2011 to nie jest szczyt możliwości i tym samym wygrał konkurencję z innymi polskim imprezami.

Taką imprezą nie może być teoretycznie najbardziej markowy i prestiżowy Polcon. Przede wszystkim dlatego, że nikt tego nie chce. Wynika to z faktu, że Polcon - na mocy swojego regulaminu - co roku zmienia miejsce pobytu. Pozostaje dobrem wspólnym, okazją do wykazania się dużych i małych ośrodków. Dzięki temu raz mamy świetne i głośne edycje jak warszawska, poznańska czy lubelska, a innym razem tylko i aż świetne (jak np. zielonogórska). Co gorsza, ryzykiem wliczonym w formułę Polconów są sytuacje kryzysowe, gdy lokalny klub – a często jedna, odpowiedzialna za koordynację osoba – zawali. Tak jest chociażby teraz, gdy niepewne są losy Polconu w roku 2013. Miejmy nadzieję, że zapaleńcom z Forum Fandomu uda się coś wymyślić i po wrocławskim Polconie dotrą do nas weselsze wieści.

Pyrkon nie ma tego problemu, nigdzie się z Poznania nie wybiera. Może mieć jednak inny, znacznie istotniejszy problem, który dotyka wszystkie lokalne społeczności – potencjalny odpływ ludzi potrafiących robić konwent na tak wysokim poziomie. Tak stało się chociażby w Krakowie, gdzie zabrakło świeżej krwi do przejęcia starych imprez.


Gdzie leży koordynator pogrzebany

Konwenty robią kluby, zazwyczaj spore grupy osób. Formuła takich imprez wymusza jednak skupienie mocy decyzyjnych w ręku jednej, czasem dwóch osób (w przypadku Pyrkonu strona wymienia trójkę koordynatorów). W koordynację konwentów angażują się ludzie młodzi, zazwyczaj jeszcze studiujący. Mogą oni poświęcić swój wolny czas, często kosztem nauki, ale nie posady w pracy. Egzamin można zawsze powtórzyć, kierunek studiów zmienić - możliwości jest wiele. Gdy jednak na szali znajduje się już źródło utrzymania, wybór przestaje być prosty i tylko nieliczni są w stanie godzić "pracę" fana z pracą zawodową.

W efekcie sytuacja jest absurdalna: koordynator(ka) zdobywa ogromne doświadczenie i nie jest w stanie dalej robić tego, co do tej pory sprawiało mu (jej) satysfakcję. Traci na tym również sam konwent, bo tym doświadczeniem nie jest łatwo się podzielić. A co dopiero powiedzieć o posiadanych lub nabytych przez te parę lat umiejętnościach...

W tym miejscu wchodzimy na obszar finansów, o których dobrze wychowani ludzie w towarzystwie nie rozmawiają. Ja też nie mam zamiaru wydawać nie swoich pieniędzy. Wydaje się jednak, że dobrym początkiem, który pozwoliłby w przyszłości zrealizować marzenie ze sformułowanej na początku tezy, byłoby stałe zatrudnienie kogoś na stanowisku koordynatora. Taki główny koordynator, w zależności od możliwości budżetowych, przez krótszy okres przed imprezą mógłby być wspierany przez dodatkowe osoby. Reszta pozostawałaby bez zmian, w formie wolontariatu, nagradzanego w tradycyjny sposób – wejściówkami, gadżetami, wpisami w CV. Tak to wygląda na wielu dużych festiwalach, z nieporównywalnie większymi budżetami.

Miałem wątpliwości, czy dla ludzi zaangażowanych w pomoc przy konwentach taka sytuacja (że ktoś za swoją całoroczną pracę przy stworzonym wspólnie konwencie zarabia) nie byłaby trudna do zaakceptowania. Co ciekawe - a rozmawiałem z paroma osobami zarówno w Poznaniu, jak i w innych miastach - prawdopodobnie nie stanowiłoby to większego problemu. Po głębszym zastanowieniu nie jest to wcale takie dziwne. Lokalni fani zazwyczaj wiedzą, że w rękach odpowiednich osób ich imprezy miałyby szanse na dalszy rozwój. Pewnie zawsze znajdą się zawistni, ale dla większości fanów ważniejsze jest dobro imprezy, z którą się identyfikują.

Wygląda więc na to, że sprawa sprowadza się do pieniędzy, rozmów zainteresowanych osób i wspólnej decyzji, jakimi zasadami taki układ powinien się rządzić. I tu znów włącza mi się filtr poprawności dżentelmeńskiej, więc przechodzę do podsumowania.


Chcieć, móc

Początkowo chciałem zatytułować ten tekst "Pyrkonie, musisz". Ale Pyrkon niczego nie musi. Pyrkon może. Może dalej funkcjonować jako impreza bardziej fanowska (choć z porządnym wsparciem Miasta Poznań, czy jak w tym roku także Ministerstwa Kultury i Marszałka Województwa Wielkopolskiego) i doskonale sobie radzić. Może też, odpukać, kiedyś się potknąć i podzielić los wielu innych konwentów.

Może też podjąć ryzyko porwania się na coś, na co nie porwał się dotąd w polskim ruchu konwentowym nikt. Ta próba oczywiście może skończyć się boleśnie, ale już sama próba zasługiwałaby na ogromne uznanie.

Czy warto ją podjąć? To oczywiście pytanie, na które odpowiedzieć muszą sobie jedyne osoby, które mają tu cokolwiek do powiedzenia, czyli organizatorzy Pyrkonu. Niezależnie od tego, co postanowią, należy im życzyć powodzenia i dostarczania fandomowi najlepszej imprezy w kraju.

Zatem, Pyrkonie, jeśli chcesz i możesz, spróbuj.


Piotr Derkacz (Prezes KF "Druga Era", współkoordynator Pyrkonu 2012, koordynator Pyrkonu 2000).

Sukces tegorocznego Pyrkonu nie był przypadkowy. Był efektem pracy trzech pokoleń organizatorów, przekazywanego i ulepszanego z imprezy na imprezę "know-how", uważnego wsłuchiwania się w uwagi i oczekiwania uczestników, bezustannego kombinowania, czym wzbogacić imprezę oraz niesamowitego zaangażowania dużej grupy ludzi.

Po każdej edycji Pyrkonu następuje rotacja w gronie organizatorów z różnych przyczyn, staramy się jednak uzupełniać nasze szeregi. Wraz ze wzrostem wielkości imprezy rosną wymagania co do kompetencji organizatorów, a uczestników co do jakości imprezy. W przypadku małego, szkolnego konwentu wystarcza entuzjazm i trochę umiejętności organizatorskich. Do zorganizowania imprezy na poziomie targowym wymagany jest duży entuzjazm (bo wymagania są spore, a praca nadal wolontariacka), dobre umiejętności organizatorskie, cały zestaw umiejętności menadżerskich, a do kompletu wiedza z danej branży (media, marketing, prawo, itp.). W naturalny sposób powstaje pytanie, czy nie warto zatrzymać osoby kluczowe dla dalszej profesjonalizacji i rozwoju imprezy, którzy wychodzą z wieku studenckiego i wchodzą w okres aktywności zawodowej, oferując im możliwość normalnej pracy zawodowej przy koordynacji imprezy?

Niewątpliwie wymaga to zastanowienia, a przy dalszym rozwoju Pyrkonu, wydaje się realne. Poza kwestiami finansowymi (które są sprawą wewnątrzorganizacyjną) istotne z naszego punktu widzenia są relacje "zawodowy koordynator/koordynatorzy" z jednej strony, a pracujący wolontariacko gżdacze, twórcy programu, organizatorzy z drugiej, bez których nawet przy zwielokrotnieniu rozmiaru imprezy nie ma ona szans na powodzenie.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Tagi: Pyrkon



Czytaj również

Pyrkon 2019
Fantastyka niejedno ma imię
- recenzja
Pyrkon 2017
Relacja ze stolicy Fantastyki
- recenzja
Pyrkon 2016
Kolejny rekord frekwencji i zadowolenia
- recenzja
Warsztaty z Robertem Cichockim
Storytelling technikami Impro dla gier RPG
Pyrkon 2014
Mrówka na konwencie
- recenzja
Czas hiperkonwentów
Pyrkon 2014 okiem Andrzeja Zimniaka

Komentarze


tygrysica
   
Ocena:
0
"na co nie porwał się dotąd w polskim ruchu konwentowym nikt." - to nie do końca prawda, jeśli liczyć konwenty mangowe. Istnieje bowiem grupa o nazwie MiOhi zajmująca się profesjonalnie organizacją konwentów.
Co się za to będzie działo z Pyrkonem - zobaczymy :)
02-05-2012 18:55
Repek
   
Ocena:
+1
@tygrysica

Mowa oczywiście o fandomie sf-f, nie m&a. :)

Pozdro
02-05-2012 20:31
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Repku - ja też o tym fantazjuję, żeby powstał wreszcie jakis profesjonalny konwent. Profesjonalny, cxyli organizowany przez profesjonalistów, nie amatorskie kluby. Z finansowaniem, porządnym marketingiem (ciekawe, czy jakakolwiek grupa orgów pokusila sie kiedys o zwrocenie sie do np agencji reklamowej czy organizujacej konferencje, w formie platnej, zeby im zorganizowali) i bazą noclegową. Takie "Polskie Targi Fantastyki".

Ja mysle ze Polconu we Wro nie bedzie, bo jak przy Coolkonie, organizatorzy zwiedzieli sie że zigzak ma przyjść :)
02-05-2012 20:46
Repek
   
Ocena:
0
Pomijając drugi akapit, to a propos pierwszego: na tym etapie rozwoju to jeszcze nie jest imo konieczne. Trudno powiedzieć, czy te 6K ludzi to już blisko szczytu możliwości.

Dodatkowo - czy jest jeszcze dużo osób, które byłyby w ogóle takim produktem jak konwent zainteresowane.

Pozdro
02-05-2012 21:07
Bielow
   
Ocena:
+2
@Repku
Nie powinienneś pomijać drugiego akapitu. Zigzak zawarł w nim ważne przesłanie mianowicie każdy (powtarzam każdy!) organizator konwentu musi zapytać Zigzaka czy zamierza się na nim ew. stawić. Jeżeli tak to dupa blada. Trzeba pakować mandżur i odwołać go. Pół biedy jeżeli to tylko etapy planowania. Gorzej jak ktoś miał już wszystko dopięte na ostatni guzik i wtedy mu się Zigzak na głowę zwala...
02-05-2012 21:21
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Widzisz Bielow, przyszedłem na Inne Sfery, i PMM skończył się na kilku Mistrzach Gry. W tym połowa tych co zagrali to moi kumple :) Reszta uciekła? :)

Coolkon padł, bo napisałem że przyjdę - pewnie nie chcieli powtórki z ISów - info o tym że go jednak nie będzie wraz z pokrętnymi wykrętami w stylu "bo nie mamy wystarczająco dużo punktów programu" pojawiło się kilka dni po tym, gdy się zaanaonsowałem ze pójdę. Reszta uciekła?

Teraz ponoć Polcon stoi pod znakiem zapytania. Idę się wpisać na listę tych co się anonsują i kliknę se w "konwenty na których bedę".
Jak padnie, to już bedzie do trzech razy sztuka, która się nie udała. Reszta ucieknie? :D

02-05-2012 21:32
Repek
   
Ocena:
+2
Ja wiem, że zigzak sadził też w wolnym czasie brzozy. :) Ale zostawmy może pitu-pitu.

Pozdro
02-05-2012 21:56
Maqu
   
Ocena:
+2
Z całą pewnością nie uciekniemy.

Pozdrawiają Orgowie Polconu we Wro.
03-05-2012 10:09
Blanche
   
Ocena:
+1
Rzeczywiście, jeśli jakiś konwent w Polsce ma szansę stać się profesjonalną imprezą - to Pyrkon. Jest zdecydowanie największy, najlepiej rozreklamowany i, po prostu, miałby z czym zaczynać na nowej drodze życia. Fajnie byłoby gdyby organizatorzy spróbowali, jednak pojawia się pytanie o to, czy w ogóle chcieliby zajmować się organizacją konwentów profesjonalnie. Bo hobby, które nagle staje się pracą często przestaje być równie pociągające co kiedyś.

PS. Trzymam kciuki za Polcon. :)
03-05-2012 10:25
Repek
   
Ocena:
0
jednak pojawia się pytanie o to, czy w ogóle chcieliby zajmować się organizacją konwentów profesjonalnie.

Przed publikacją tekstu napisałem z prośbą o wypowiedź do osób, które koordynowały Pyrkon - stąd odpowiedź Piotra, którą znali też Misiek i Lathea. Link do tekstu również otrzymali. :)

Ale to ich wewnętrzna decyzja klubowa i nie sądzę, by publiczne deklaracje tego typu miały sens i nie wyszły przy tym niezręcznie.

Pozdro
03-05-2012 12:02
~Spike

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Wprawdzie na Pyrkonie jeszcze nigdy nie byłem, ale od osób bywających mniej lub bardziej regularnie zawsze słyszę to samo: impreza super, program super, lokalizacja super itd., tylko z noclegami jak zwykle koszmar. Jeśli noclegi były problemem już parę lat temu (przy połowie obecnej liczby uczestników), to jak sobie wyobrażacie rozwiązanie tej kwestii przy jeszcze bardziej rosnących, profesjonalnie organizowanych Pyrkonach?
03-05-2012 19:20
Repek
   
Ocena:
+3
Uczestnicy muszą [będą się musieli nauczyć], że do kosztu imprezy należy doliczyć hostel i rezerwować go odpowiednio wcześniej - najprostsza odpowiedź.

Darmowe [w cenie wejściówki] noclegi są super, ale przy takiej imprezie mogą już nie być dla wszystkich.

Zresztą - kon mógłby tutaj spokojnie zarabiać. Przykład: wykup akredytację 3-6 miesięcy wcześniej, to będziesz miał miejsce do spania w szkole w cenie wejściówki. Limit: 1000 miejsc [lub więcej, w zależności od szkoły]. Win-win: uczestnik wie, że będzie miał miejsce do spania, a orgowie mają gotówkę na bieżąco.
03-05-2012 20:17
~Shota

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Cóż, jako uczennica szkoły noclegowej z ostatnich Pyrkonów (potocznie znanej też jako Dwójka) muszę przyznać się z bólem serca - jakkolwiek szkoła jest wspaniała, o tyle jej przestronność pozostawia wiele do życzenia. Zastanawia mnie tylko - czy nie byłaby sensowną próba "załatwienia" także budynku Marcinka (LO nr 1) lub Zespołu Szkół Handlowych? Też w pobliżu.

(Wiem, zapewne nie jestem oryginalna, ale może akurat :D)
04-05-2012 00:04
~Alfar

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Shota - nie jest to nowy pomysł. Niestety nie wszystkie szkoly są dyspozycyjne i chętne do współpracy na nasze każde zawołanie:)
04-05-2012 08:05
~Shota

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
W sumie to ktoś kiedyś przyrównał Dwójkę do Hogwartu - to i lochy by się przydały, wtedy miejsca by nie zabrakło :D
04-05-2012 10:23
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Repek dobrze gada - rozwiazaniem sa hostele. Poki bedzie tarzanie sie na podlodze w spiworze jak żul jakis, konwenty beda sie kojarzyły ze smrodkiem pach i zaparzonych glanów.
Co zas do profesjonalizacji konwentow - potrzebne by było jakies Expo Fantastyczne, w formie targów, premier, imprez okolo fantastycznych. Polska ma dosc dobrą lokalizację by zrobic z tego imprezę międzynarodową. Mamy sporo wydawnictw, ksiazkowych czy rpgowych, czy planszowych, roznych sklepow i sklepikow, nawet biura turystyczne. I juz sie moga promowac. Do tego dorzucic konferencję, taką profesjonalną, nie pitolenie o mojszym rpg na prelce do k6 osob. Autorzy (ktorzy przyjezdzaja po to by sie promowac i za to bulą, a nie dlatego ze ich orgowie blagają na kolanach zeby wpadli za darmo, upili sie i odwalili szybko jakies spotkanie autorskie). Bractwa rycerskie, szkoly sztuk walki, szkoly tanca... Pomnozmy to teraz przez zagraniczne firmy zajmujace sie rpgami, komputerowkami, bitewniakami (GW - GT, Golden Demon?) Kupa innych rzeczy ktore moglyby byc, gdyby ktos przestal myslec o promocji swojego klubu i kumoterskich ukladzikach, a zaczal myslec profesjonalnie - i zeby zarabiac na tym. Do tego granty unijne na kulture i voila! Bo na wszystkim sie da zarobic. Zobaczmy na taki Pyrkon - 6000 ludzi. Wejscowka 100 zl, to by dalo fundusz rzedu 600000. Do tego firmy, ktore PŁACĄ za promowanie swoich produktow i uslug - niech bedzie po 1000 zeta, jesli to jakis box. I niech ich bedzie 100. To juz mamy kolejne 100k. Napisanie projektu imprezy kulturalnej, dwu-trzydniowej - i jeszcze da sie wyciagnac 130% zebranej sumy. To juz ponad 1.6 mln.
A teraz, zeby bylo smiesznie - za taka kase mozna juz wynajac porzadna hale wystawową, hotele, wydac na promocję i wrzucic darmowy catering dla 500 osob (no ale to drogie, ponad 100k). Jest to do zrobienia, jesli organizacja bedzie profesjonalna.
I nikt nie musi wycierac tylkiem podlogi na korytarzu zeby sie kimnąć.
07-05-2012 10:40
Repek
   
Ocena:
0
@zigzak
Ponosi Cię. :) Mnie tak trochę ponosiło parę lat temu, gdy pierwszy raz pisałem o Pyrkonie po Pyrkonie.

Swojego zdania zasadniczo nie zmieniłem, cieszy mnie też, że parę rzeczy doszło do skutku. Ale dziś już nie wypisywałbym złotych rad i wyliczeń finansowych. :) To zazwyczaj jest strzelanie kulami w płoty, bo nie ma się bladego pojęcia, jak to wygląda od środka i jakie są realia.

Pozdro
07-05-2012 12:50
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Repku - ja patrzę na to jak na biznes. Biznes, ktory sie wszystkim ma opłacać. Skoro da sie to zrobic w srodowisku komiksiarzy, i da sie zrobic w srodowisku mangowców, to da się i w środowisku łączonym - komiksy, M&A, literatura, gry planszowe, rpg, bitewniaki i komputerowe.
07-05-2012 13:02
Repek
   
Ocena:
+1
@zigzaku
Każde z tych środowisk ma swoją specyfikę. Nie przykładałbym dlatego w zbyt prosty sposób np. doświadczeń MFKiG do Pyrkonu. Choćby dlatego, że zaczepienie organizacyjne tej pierwszej imprezy jest zupełnie inne.

Pozdro
07-05-2012 13:10
~akito której nie chce się logować

Użytkownik niezarejestrowany
    nie na temat, bo musi się uczyć a szuka sobie głupiego zajęcia...
Ocena:
0
profesjonalne tagi to profesjonalne targi - kuszące. ale konwent bez spania na podłodze i smrodu glanów...? jestem za stara. ja się wychowałam w czasach gdy ludzie dla jaj łazili po górach po to, by się zmęczyć i zmoknąć. i może dlatego na targi pojechałabym z ciekawością, a na konwent w starym "żulerskim" stylu - z radością. Z drugiej strony, jeśli "młodzież" nie czuje się dobrze w tych klimatach, to też będzie bez sensu :D
26-05-2012 22:11

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.